niedziela, 1 grudnia 2019

Odwagi!

Dobry wieczór!
Cześć!
Czuj!
Czuwaj!

Dla wszystkich tych, którzy mają odwagę wracać do swoich największych pasji. Lub jeszcze nie wiedzą o tym, że tę odwagę posiadają.


Do napisania tego posta przymierzałam się już kilka razy. Żadne powroty nie są łatwe. Najbardziej zdajesz sobie z tego sprawę zakładając mundur po długiej przerwie i patrząc na daty twoich naszywek. W głowie kotłuje się wiele pytań. Czy dobrze robię? Czy nie jestem za stara? Czy aby nie jest już za późno?


Ja wróciłam do harcerstwa po roku czasu. "Pff... Przecież to nic!" - możnaby rzec. Natomiast ten rok miał bardzo duży wpływ na moje życie. Wróciłam do harcerstwa jako zupełnie inna osoba. Jako osoba dorosła, która wie czego chce. Ale wróćmy do początku.


Jak wrócić?

Do dzisiaj pamiętam poważną rozmowę z moją mamą na temat tego gdzie mogłabym zacząć działać na nowo. To jest ten jeden z profitów, który otrzymujesz, gdy wracasz. Możesz wybrać miasto, w którym chcesz się realizować i drużynę, w której widzisz swoje miejsce. Każde środowisko jest zupełnie inne a Ty masz prawo znaleźć te, w którym zostaniesz już na wiele lat. Ja wybrałam Poznań. Przez rok dojeżdżałam do mojej drużyny ponad 86 kilometrów. Dotarcie na zbiórkę nie raz wymagało ogromnej dawki cierpliwości, zorganizowania i... Siły w nogach. Ciągły bieg, opóźnienia pociągów, próba odnalezienia się w dużym mieście. Ten rok, mimo wszystko bardzo mi pomógł. Po przeprowadzce do Poznania przynajmniej nie błądziłam jak dziecko we mgle. Albo w smogu. Jak odnaleźć drużynę swych marzeń? To proste. Weź telefon i wpisz miejsce, w którym chcesz działać z dopiskiem "drużyna". Czy to aż tak proste? Tak. Ja napisałam do mojej obecnej drużyny siedząc w kawiarni, we Włoszech. Wygrali u mnie tym, że najbardziej starali się o mnie po powrocie do Polski.


Czy znajdę tam swoje miejsce?

Znajdziesz, znajdziesz, bo skoro ja znalazłam to i Ty się odnajdziesz. Początkowo swoją przygodę harcerską zaczynałam w pracy z zuchami w ZHR. Po kilku miesiącach przeniosłam się do ZHP. Później dostałam funkcję jako przyboczna w drużynie wędrowniczej i zrezygnowałam z marzenia otwarcia własnej gromady zuchowej. Czy było warto? A czy funkcja drużynowej w drużynie wędrowniczej Ciebie przekonuje? Nie żałuję ani minuty, że takie decyzje podjęłam. W końcu, czy inne doprowadziłyby mnie do tego kim dzisiaj jestem? Gdy pojawiłam się pierwszy raz na biwaku 159 PDW "Agricola", to mówiąc, że mieszkam w Lesznie i przyjeżdżam do Poznania tylko do drużyny, reakcja zawsze była taka sama. Szok. Mnie harcerstwo nauczyło, że "niemożliwe znaczy możliwe". Finalnie siedzę w swoim poznańskim pokoju jako człowiek spełniony. Dopięłam przecież swego.


Czy warto?

Ostatnie i chyba najtrudniejsze pytanie. Nie ma co się oszukiwać. Harcerze odegrali w moim życiu jedną z ważniejszych ról. Wędrownicy szukali mi pracy i mieszkania, gdy do końca nie wiedziałam czy po pzyjeździe do Poznania będę miała dach nad głową. Byli gotowi użyczyć mi swojego łóżka w domu. Kadra pomagała mi w najtrudniejszych momentach. Nie tylko harcerskich, ale tych prywatnych, również. Zawsze mogłam na nią liczyć. Potrafili rzucić wszystko, żeby się ze mną spotkać. Odpowiadali na moje wiadomości nawet w nocy. Harcerstwo to coś innego niż tylko organizacja. Wchodząc do danego hufca, drużyny musisz liczyć się z tym, że wchodzisz do rodziny. Ale nie ma co się bać. To ma tylko swoje plusy. W końcu, każdy chciałby mieć taką osobę, z którą może o wszystkim porozmawiać, ma z nią miliony wspólnych wspomnień i podobnych pasji. A tutaj nie mówimy tylko o jednej osobie. W gratisie dostajesz przecież całą drużynę i osoby z poza niej. Życzę wszystkim, aby znaleźli takich wartościowych ludzi jakich ja znalazłam w harcerstwie.

piątek, 30 marca 2018

Kartki dla Oli

Dzień dobry!
Cześć!
Czuj!
Czuwaj!

Trochę mnie tutaj nie było. Na ponad pół roku opuściłam harcerstwo. I wiecie co? Bardzo się stęskniłam. A co za tym idzie? Jeszcze Wam nie zdradzę. Dowiecie się wkrótce. Ale to nie jest temat dzisiejszego posta. Niedawno zrobiliśmy bardzo ważną rzecz. Ja wraz z 1LDW z Leszna (klik) oraz 14 DSH im. Batalionu "Zośka" z Pleszewa (klik), zabraliśmy udział w akcji dla 3-letniej Oli. O co w tym wszystkim chodziło? Już tłumaczę. Każdy z nas zrobił kartkę. Niby takie banalne prawda? A jednak, to było wielkim marzeniem Oli. Dostać kartki, tak jak inne dzieci w szpitalu. Ola cierpi na wrodzony zespół nerczycowy. Choroba sprawia, że jej nerki są niesprawne. Jedyną nadzieją na poprawienie jej stanu był przeszczep nerki. I nagle stał się cud! 8 kwietnia okazało się, że dla Oli znalazł się dawca! Oleńka została przewieziona do szpitala, gdzie zrobiono jej szereg badań. Na drugi dzień odbyła się operacja. I udało się! Ola wraca do zdrowia. To piękne, że choćby tak małymi gestami możemy się przyczynić do spełnienia czyichś marzeń.

Więcej o Oli możecie poczytać m.in. tutaj: klik


Miłego dnia! :)

środa, 3 maja 2017

Rajd RNT - wstęp

Dobry wieczór!
Cześć!
Czuj!
Czuwaj!

Ostatnio moje życie nabrało jeszcze większego rozpędu i konsekwencje tego widać również na blogu. Mimo wszystko zapewniam Was, że pęd ten nie jest wcale zły, bo usprawiedliwia go fakt, że spełniam swoje marzenia. Na razie te drobne, ale coraz bliżej jest również do tych większych. Dlatego mam nadzieję, że wybaczycie mi tę aktualnie trwającą dezorganizację na blogu.


*

Nigdy nie pisałam jeszcze oddzielnego wstępu do jakiegoś rajdu, ale ten był dla mnie zupełnie wyjątkowy. Kilka dni przed opublikowaniem propozycji wyjazdu na RNT, przemknęło mi przez myśl: "Jak fajnie byłoby gdybym pojechała z moją drużyną do Krakowa..."


Jak sami widzicie życie często szykuje dla nas piękne niespodzianki. Sam temat rajdu kusił i zachwycał. Rajd Nierozwiązanych Tajemnic. Porwania, morderstwa, agenci - istny kryminał (rzecz jasna tylko udawany). Dostanie się na niego nie było wcale takie łatwe. Otrzymaliśmy materiały multimedialne i zadanie rozwiązania pewnej zagadki. Jeżeli udałoby się nam je rozwiązać poprawnie pojechalibyśmy na RNT. Praca, domysły, burza mózgów i wreszcie... czekanie. Jest! Wiadomość, że dostaliśmy się! Coś pięknego!


Ale chwila... Rajd, rajdem, ale co ja mam do tego Krakowa?! Myślę, że sprawa ta musi zostać natychmiast wyjaśniona, abyście nie snuli domysłów, że faworyzuję Kraków (bo właśnie tak zamierzam robić) i zrozumieli moje odczucia (tę wypowiedź pozostawiam bez komentarza - a jednak komentarz był! Buahaha!). Kraków zachwycił mnie już, gdy odwiedziłam go pierwszy raz - jako dziecko. Pięknie zachowana cenna architektura, bardzo sympatyczni i życzliwi ludzie i gwar dużego miasta.


Niestety, przez to, że do Krakowa mam bardzo daleko, nie jestem w stanie widywać go zbyt często. Mimo wszystko każda wizyta w tym mieście daje mi dużą dawkę motywacji. Miasto to przez wiele lat było dla mnie taką kropką nad "i" w moim życiu. Zawsze gdy do niego przyjeżdżam czuję się jakbym wracała po wielu latach do rodzinnego domu.


Każda usłyszana nutka podczas przechadzania się po mieście, każda forma artyzmu zobaczona przeze mnie na budynkach, każda pomocna dłoń mieszkańców w odnalezieniu się w tym pięknym mieście - sprawia, że na moich ustach pojawia się uśmiech.


W końcu tam zostało moje serce. Albo jego połowa, bo przecież jakoś muszę funkcjonować...

Dobranoc! Czekajcie cierpliwie na następne posty!

A zgadnijcie gdzie pojadę na Watrę...

sobota, 11 lutego 2017

17 stycznia

Dzień dobry!
Cześć!
Czuj!
Czuwaj!

Wiem, że mnie trochę tutaj nie było, ale... UWAGA! Jeżeli mi się uda (a taką mam nadzieję), to posty będą pojawiały się częściej! Jeeej!!! Pojawił się również problem z Fanpage Harcerskim Okiem, ale już wszystko jest dobrze. Po tej dawce informacji możemy przejść do tematu dzisiejszego posta.


*

Może święto 17 stycznia nie jest Wam znane. Spokojnie! Już Wam wszystko tłumaczę. 17 stycznia, to bardzo ważna data dla naszego Leszna, bowiem tego dnia nasze miasto odzyskało niepodległość. W tym roku 1LDW ponownie pełniła służbę na obchodach. Kilka z nas wciągało flagi na maszt, co miało być symbolem wolnego Leszna.





Rozdawaliśmy gazety, które opowiadały o tym historycznym wydarzeniu.


Jeżeli Ktoś jest fanem militariów, to mógł poczuć się jak w 7 niebie. Na rynku stało dużo opancerzonych maszyn. Był 4 Zielonogórski Pułk Przeciwlotniczy, orkiestra 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej i żołnierze, którzy przyjechali do nas z USA.




Na rynku roiło się od żołnierzy, co mnie osobiście, bardzo cieszy. Dlaczego? Cóż... My - harcerze, również pełnimy służbę, uczymy się musztry, szkolimy się w sztuce przetrwania i nosimy mundury. Tak naprawdę, można by długo wymieniać w czym jesteśmy podobni. Uważam, że wojsko jest naszą drugą rodziną. Współpracujemy z nimi na rajdach, gdy bierzemy udział w obchodach. Niektórzy doszukują się różnic między harcerstwem a wojskiem. Po co? Jako harcerze powinniśmy szukać w innych ludziach i organizacjach tego co nas łączy.


Ale wracając do tematu posta. Na koniec obchodów był pokaz fajerwerków.





Kibice Unii Leszno odpalili race, co zapieczętowało 97 rocznicę powrotu Leszna do Macierzy.







Miłego dnia! :)

Źródła zdjęć:
- leszno24.pl ,
-archiwa prywatne;

sobota, 14 stycznia 2017

Szrfyr?

Dobry wieczór!
Cześć!
Czuj!
Czuwaj!

Nowy post piszę z wielkim optymizmem. Do naszej drużyny ponownie dołączyła nowa osoba! Witamy w naszych progach dh Filipa! Mamy nadzieję, że dzisiejsza zbiórka bardzo Mu się podobała i życzymy Mu samych harcerskich sukcesów! Dzisiejsza zbiórka była owiana tajemnicą i mrokiem. Zabrakło tylko wycia wilka w tle. Więc o czym ona była? Dlaczego tytuł postu jest taki dziwny? Drogi Czytelniku, jeżeli czujesz się jakbyś znajdował się w zamkniętym pomieszczeniu bez klucza, to oznacza to, że możemy przejść do drugiej części postu... Dzisiejsza zbiórka dotyczyła... szyfrów! Tak! Zwłaszcza harcerze mogą poczuć się jak detektywi, którzy odkrywają tajemniczą zagadkę, ponieważ w harcerstwie doskonale funkcjonuje kilka szyfrów, jeżeli nie kilkanaście! Używamy ich nie tylko na zbiórkach, ale również prywatnie! I nikt spoza harcerstwa nie jest w stanie ich odszyfrować. Buahaha! Dzisiaj odszyfrowywaliśmy powiedzenia znanych osób z harcerstwa na czas! Dodatkowym utrudnieniem było zmienianie miejsc podczas wykonywania tego zadania. Było śmiesznie, ciekawie i BAARDZO nam się podobało!












A na koniec zbiórki... bitwa na śnieżki!!!



Drogi Czytelniku! Jeżeli kiedykolwiek natkniesz się na kartkę z dziwnymi wzorkami albo słowami pozornie niemożliwymi do odczytania, to wiedz, że... harcerze są blisko!


Dobranoc!

sobota, 7 stycznia 2017

Nowy rok? Nowa ja!

Dobry wieczór!
Cześć!
Czuj!
Czuwaj!

Pierwsza zbiórka w nowym roku. Aż łezka się w oku kręci. 1 Leszczyńska Drużyna Wędrownicza zaczęła go z wielkim przytupem! Do naszej drużyny znów dołączyły 2 osoby! Witamy w naszych progach dh. Paulinę i dh. Natalię i życzymy im wielu harcerskich sukcesów!


Ale nie tylko to dało nam takiego power'a . Na dzisiejszej zbiórce zapisywaliśmy nasze postanowienia noworoczne, które ponownie zobaczymy dopiero... za rok!



I łamaliśmy ołówki małym palcem... Ale nie bój się Mamo! Jestem cała! Ktoś z Was zapewne pomyślał,że jest to niemożliwe. W harcerstwie nie ma rzeczy niemożliwych! Czy czytając tego bloga/posta pomyśleliście kiedykolwiek, że kiedyś wypowiedziałam zdanie: "Ja nigdy nie zostanę harcerką!"? Przecież teraz, nie wyobrażam sobie życia bez harcerstwa! To nie jest nawet pasja, tylko styl życia. Harcerstwo mnie nauczyło, że nie można tak lekkomyślnie wypowiadać słów "nigdy" i "niemożliwe".


Wiadomość dla wszystkich! Nasz harcerski plan biwaków na nowy rok wciąż się zapełnia! Będzie się działo! Poza tym zagraliśmy dzisiaj w nowe gry, które z pewnością wykorzystamy jeszcze nie raz. Nie były one wcale takie łatwe, ale dostarczyły nam sporej dawki śmiechu. Zagraliśmy m.in. w  "Tratwę życia", czyli jak odwrócić koc na drugą stronę, złożyć go na pół itd. bez schodzenia z niego i bez używania rąk.








Lub w grę... A może sami domyślicie się o co w niej chodzi? :D





Dobranoc!