piątek, 14 października 2016

Hornet - dzień 2


8 października 2016 r.
 Biedrusko(koło Poznania)
 godz. 20:57.

Chyba mam jakieś odruchy taktyczno-obronne. Za długo przebywam z harcerzami...


*

*

Pobudka była o godzinie 07:00. 3 minuty na ogarnięcie się, a potem rozgrzewka. Wyruszyliśmy w dłuugą wędrówkę.

























 Trzeba przyznać, że zadania, które czekały na nas na punktach były naprawdę na wysokim poziomie. Musieliśmy udzielić pierwszej pomocy, wspinać się , strzelać z łuku, obliczyć szerokość rzeki i i wiele innych. 






Wróciliśmy naprawdę zmęczeni i pierwsze co zrobiliśmy po przyjściu... To poszliśmy spać. 
Poprawka: ktoś poszedł spać (ja).



*

Zawołali nas w nocy na szkolenie kulinarne. Miałam nadzieję, że będzie to coś w rodzaju MasterChefa, a nie Hell's Kitchen. Dali nam... Kazali nam coś ugotować z mięsa. Do wykorzystania mieliśmy również pietruszkę i oczywiście własną wiedzę o zielarstwie. Koło nas rósł duży las. Z pewnością można było znaleźć tam jakieś zioła. My jednak mieliśmy już swój pomysł na to co zrobimy.



Przepis? Dodaliśmy masło, pomidor i przyprawy orientalne, które mieliśmy ze sobą. Wszystko posiekaliśmy i podgrzaliśmy nad ogniskiem. Do tego doszedł makaron,  sałata i na wierzch szczypta pietruszki.




Wyszło wybornie! Było naprawdę apetycznie.



Później trafiliśmy na tor walki. Można było poczuć się jak bohater "Igrzysk Śmierci". Na środku mieliśmy łuki i strzały (jak Róg Obfitości). Musieliśmy po nie podbiec i wrócić na swoją strefę. Kryliśmy się za przeszkodami. Mogliśmy strzelać do przeciwników, lub do ich tarczy, która stała na środku. Pięć celnych strzałów w tarczę=wygrana. Mieliśmy opracowaną naprawdę dobrą taktykę i pewnie dlatego doszliśmy do półfinału. Połowę "Igrzysk śmierci" byśmy przeżyli, a resztę...



No dobra trzeba iść spać, bo jutro trzeba wcześnie rano wstać...



 Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz